Strona 1 z 2
Jako autor tej historii i założyciel inicjatywy, która doprowadziła do powstania Im2be®, mam dziś ponad 70 lat. Najbardziej zapadającymi w pamięć i rozwojowymi momentami z czasów mojej „podstawówki” były chwile spędzane z dziadkami: wyprawy na ryby i polowania z dziadkiem Joe, który był stolarzem, oraz praca na mlecznej farmie u dziadka Jacka w północnej Minnesocie.
Dopełniając łuk mojego życia, nasza rodzina osiedliła się i wychowywała naszego syna Benjamina na małym gospodarstwie w Starym Zakolu pod Warszawą, u progu nowego tysiąclecia – wśród ryb, kur, psów, kotów i koni.

Powiem to wprost: jeśli w przyszłości zerwie się więź między matkami a synami, jeśli matki utracą swoją „aureolę” w oczach swoich synów – wszystko będzie stracone. Moja mama, Romel – silna i kochająca babcia – odważnie spróbowała dosiąść jednego z naszych koni krótko przed swoją śmiercią. Jej bezpośredni sposób mówienia prawdy i prosta, życiowa mądrość… to coś, co dziś już przepadło.
Mój ojciec, Tom, pracował równocześnie na trzech etatach, by utrzymać naszą sześcioosobową rodzinę i zapewnić nam życie na przedmieściach Minneapolis, gdy byłem nastolatkiem. Mój ojciec i moi dziadkowie – każdy z nich wychował porządną rodzinę, był w małżeństwie aż do śmierci i pracował w swoim zawodzie tak długo, jak tylko pozwalały im na to własne siły.

Z tak doskonałym początkiem w duchu American Dream zostałem pierwszym członkiem rodziny Geris, który zdobył jakikolwiek dyplom uczelni wyższej – i to dzięki licznym stypendiom. Pierwszy uzyskałem z psychologii na Uniwersytecie Minnesoty, a drugi -tytuł MBA w Harvard Business School. Reszta mojej historii powinna przypominać bajkę… ale tak nie jest.
To właśnie moja historia – i ogromna część najgłębszego przekonania, jakie wnosimy do Im2be®: WIARA W RODZINĘ.
Byłem siłą napędową w tworzeniu produktu, który oferuje usługę, jakiej sam potrzebowałem – i nadal potrzebuję. Chciałem znaleźć sposób, by angażować się w relacje z moją własną, bardzo złożoną i rozległą rodziną – w sposób bardziej pozytywny i skuteczny.
W trakcie mojego życia zmieniło się zbyt wiele. Dlatego zobaczysz to wielokrotnie w naszych materiałach – deklaruję jasno: nie niesiemy ze sobą żadnego osądu ani wyłącznej ideologii, filozofii czy teologii w naszym wsparciu dla Twojej rodziny. Postaram się mówić prosto, bez kontrowersji, bez uprzedzeń i bez wchodzenia w politykę.
W ciągu mojego życia męskość zaczęto postrzegać jako „toksyczną”. Kobiety, mężczyźni i dzieci zostali „wyzwoleni” z zasad relacji i odpowiedzialności, które moim zdaniem były pierwotnie efektem inteligentnego porządku. Nie da się zaprzeczyć, że ludzkość wykształciła zasady życia rodzinnego i wspólnotowego, które zapewniały „przetrwanie najsilniejszych”. A co najbardziej podstawowe: jeśli człowiek w dawnych czasach budził się samotnie, odizolowany w ciemnym lesie, z dala od rodziny i plemienia, był w poważnych tarapatach (i naturalnie odczuwał niepokój).
Moje własne próby życia według współczesnych zasad nie przyniosły najlepszych rezultatów. Podobnie jak Elon Musk czy Donald Trump, byłem żonaty trzy razy — w moim przypadku każde z tych małżeństw zakończyło się rozwodem. To nie jest wyłącznie zjawisko zachodniej cywilizacji. W styczniu 2025 roku spędziłem wieczór z dwoma kurdyjskimi uchodźcami w hotelu obok Hagii Sophii w Stambule. Razem mieliśmy na koncie 9 małżeństw i 8 rozwodów, a nasze historie obejmowały niemal każdy możliwy scenariusz, jeśli chodzi o relacje z dziećmi i spadkobiercami.
Wśród Was, którzy poświęcacie swój czas na przeczytanie tego tekstu, mam nadzieję, że co najmniej połowa to kobiety ale mogę dzielić się tylko własnym doświadczeniem jako mężczyzna. Gdy wracacie myślami do swojej historii i patrzycie w przyszłość Waszych rodzin, myślicie nie tylko o miłości, ale także o rozbitych relacjach, dziećmi dorastającymi w bezradności, które jako dorośli tracą nadzieję. Jako nawrócony katolik, pracuję na rzecz lepszej przyszłości rodzin z posłuszeństwa, z poczucia obowiązku, jako misję i jako pokutę. Wielu członków naszego zespołu, przez wiele lat, modli się o to, by nasza praca pomogła Wam uniknąć relacji, które mogą zostać nieodwracalnie zniszczone, a nawet uniknąć utraty lub rezygnacji z życia osób, które kochacie.

19 lipca 2003 roku: Moja własna duchowo-społeczna podróż, która doprowadziła mnie do tego momentu – premiery Im2be® 7.0 – zaczęła się na poważnie, gdy piorun uderzył w ogromny, stary dąb rosnący przed naszym domem. Była sobota rano. Siedziałem z żoną na podwórku, piliśmy piwo i kłóciliśmy się o pracę.
Nagle zerwał się wiatr, niebo pociemniało i pojedynczy błyskawiczny piorun uderzył w starożytne, dwupniowe drzewo, jakieś 20 metrów od miejsca, gdzie staliśmy. Jeśli nigdy nie doświadczyłeś czegoś podobnego nie sposób w pełni opisać światła i huku eksplozji.
Widziałem naszego psa, Lucky’ego, przywiązanego do metalowego słupka wbitego w ziemię obok drzewa jak porażony prądem unosi się z całym łańcuchem w powietrze, a potem spada z powrotem… i przeżywa. Liście i gałęzie spadały z nieba. A potem wyszło słońce. Dziś, drzewo, które nazywam „Drzewem Małżeństwa”, stało się dla mnie codzienną inspiracją. Połowa z niego, martwa, została zachowana jako ostrzeżenie. Druga połowa – żywa – to obietnica.
Tak wygląda to dziś – 22 marca 2025 roku. Przez kolejne 10 lat próbowaliśmy zrobić coś dobrego dla małżeństw. Prezentowaliśmy np. narzuty ślubne na łóżko, stworzyliśmy książkę kucharską „Cztery Ręce” ale mimo że to były dobre pomysły, nie wypaliły. Nie zaplanowałem tego wydarzenia. Bóg chciał mojej uwagi i dostał ją.